Miałam ten post napisany w upały, ale że upał dawała mi w kość to odłożyłam myślenie na później.
Dziś o produkcie do mycia twarzy ale nieco innym niż tradycyjne żele czy pianki. To czarne mydło Natura siberica niegdyś rozsławione przez jedną blogerkę.
Mój zakupoholizm pewnego dnia zachwalała takie oto błotko do mycia twarzy. Tak chwaliła że postanowiłam je zakupić z nadzieją że moja skóra będzie równie ładna jak jej.
Przy prawie każdorazowej kąpieli (jak sobie przypomnę) robię sobie peeling przy użyciu czarnego mydła i szczotki. Efekt jest genialny. W te letnie miesiące kiedy retinoidy odstawione na boczne tory, takie peeling bardzo mi się przydał. Zostało mi go na parę użyć ale że zbliża się zima to pokuszę się o mocne zdzieracze a na wiosnę poszukam czegoś nowego.
Ja peelingów jako tako nie stosuję. Złuszczana skóra na bieżąco, nie potrzebuje jeszcze dodatkowego usuwania martwego naskórka.
Potrzebujecie czegoś dobrego a zarazem delikatnego to polecam ten produkt.
Możecie mydło kupić tutaj:
http://siberica.com.pl/pl/pielegnacja/41-polnocne-mydlo-detox-glebokie-oczyszczenie-skory-120g-4607174431287.html
Szczerze powiedziawszy to efektu wow nie otrzymałam aczkolwiek dobrze oczyszczał skórę łącznie ze szczoteczką mogłam pominąć etap peelingu. Musimy pamiętać że to jest produkt do mycia - ma w kilka sekund oczyścić skórę z zanieczyszczeń, z resztek makijażu, oczyścić pory z nadmiaru łoju. Moja skóra już była czysta więc nie nie wiem jak ze zmywaniem makijażu, aczkolwiek do oczyszczenia skóry w drugim etapie to jak najbardziej jestem za nim.
Chęć testowania nowych produktów oraz coraz to bardziej starzejąca się moja skóra nie pozwala mi na kupienie go ponownie aczkolwiek polecam go Wam.
Pozdrawiam